Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27
|
28
|
29 |
30 |
31
|
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
Archiwum maj 2005
Miałam kiedys sen. To był bardzo dziwny sen.
Byłam tam ja i byli oni.
I była cisza, wszystko działo sie bez słów.
Wszystko działo się w ciszy.
Ta cisza była natchnieniem.
Była muzą i przekleństwem.
Nie krzyczeliśmy, aby nie zmącić jej wyimaginowanej świątyni.
Pokoje we mgle.
Za sprawą kadzidła, chyba cynamonowego, nie pamiętam.
I byli oni.
I ja. Jedna kobieta.
Chciałabym mieć więcej takich snów.
Zapisać. Mama każe mi schować skarabeusze. A schowac skarabeusze znaczy
po przekładzie na język polski "skończ pisac na klawiaturze". Moja sąsiadka z góry słucha własnie Mandaryny.
To jest naprawde gorzej niz żałosne. I ona to spiewa. Chociaż zrobiło sie juz słodko gorąco ona dalej ...
dalej śpiewa... zamiast iść na dwór. A moje uszy ś w niebezpieczeństwie popełnienia samobójstwa przez nią. To straszne.
Moge w końcu, po wielu trudach nastukac tutaj te pierwszą w mojej histori notke na tym blogu :p
To wszystko dlatego, że wiem już że musze kliknąć w napis "wersja z edytorem tekstoym dla przeglądarek innych niż IE"
I nacisnęłam i działam.
Może zacznę od nazwy mojego bloga. Otóż chciałam aby był to mój pseudonim, jakim jest Ann ale było zajęte.
Więc pomyslałam sobie, że użyje nicka którego używa tylko mój kolega który go wymyslił i koleżanka zwana Juniorem.
A wzięło się to z tąd, że moja mam ma na imie tak samo jak ja. Ale wiem, że wole byc Juniorem, z imieniem
po mamie niz Konstancją, tak jak byc miałam. No ludzie bez przesady.
Ten blog jest po to, abym sama sobie przeprowadziła terapie. Taaak. I nikt nie musi tego czytać, to będzie dla mnie.
Taaak. O to tutaj chodzi.